prosty początek. urywam się z pracy o 20 z minutami (tak tak, pracuję regularnie i wg umowy do 16:45) i udaję się na z góry ustaloną pozycję, ale jako że okolica, w której się umówiłam jest dla mnie zupełnie obca - spóźniam się. w taki sposób właśnie wyjeżdżamy ze stolicy o 21, a do rze docieramy ostatecznie pół godziny po północy